Maksym Sytnikov

Tam gdzie ziemia się kończy a morze zaczyna. Wspomnienia o Erasmusie...

Był koniec 2014 roku. Po dokonaniu arcytrudnego i arcydługiego wyboru ostatecznie postanowiłem wyjechać na letni semestr do Portugalii w ramach programu Erasmus+. Marzyłem o Erasmusie od pierwszego roku studiów, kiedy to widziałem na swojej uczelni w Jarosławiu studentów z całego świata.
Co skłoniło mnie, aby wybrać właśnie Portugalię? Po pierwsze, łagodny śródziemnomorski klimat z ciepłą zimą i gorącym latem. Po drugie, stosunkowo niski koszt życia i dostateczny poziom stypendium. Po trzecie, geograficzne rozmieszczenie na przeciwległym końcu Europy, stąd ewentualna możliwość ujrzenia egzotyki.
W związku z tym polecieliśmy w trójkę z kolegą Markiem a koleżanką Heleną do północnoportugalskiego miasteczka Fafe. Miejscowość Fafe położona jest w regionie Norte u podnóża naszpikowanych wiatrowymi elektrowniami gór, 50 kilometrów od wybrzeża oceańskiego. Obok znajduje się pierwsza stolica państwa portugalskiego – miasto Guimarães. W 2012 roku Guimarães był europejską stolicą kultury, a jego zabytkowe centrum umieszczono na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Trochę dalej leży skaliste miasto Braga z niezliczoną ilością miejsc świętych. Główne z nich – sanktuarium Bom Jesus do Monte z jego wyjątkowymi schodami w stylu barokowym. Wartym uwagi też jest Estádio Municipal de Braga – stadion piłkarski, wybudowany w litej skale, tworzący zachwycający obraz pojednania przyrody z betonowym dziełem rąk człowieka.
W 70 kilometrach na południowy zachód od Fafe znajduje się miasto, nazwa którego dała imię całemu państwu. Porto – to jest drugie pod względem ważności i ludności miasto Portugalii. Gospodarcze, turystyczne, naukowe i kulturowe centrum północy kraju. Jak i napój o tej samej nazwie, Porto nie da się opisać słowami, warto je spróbować i odczuć. Wąskie uliczki Ribeiry, najstarszej dzielnicy miasta, wiodą do najpiękniejszej na świecie stacji kolejowej São Bento i zawsze ludnego nabrzeża rzeki Douro, nad którą rozciąga się gigantyczny most w stylu wieży Eiffla. Po drugiej stronie mostu znajduje się miasto Vila Nova de Gaia – w którym produkują znane na całym świecie wino porto. Nieskończone wybrzeże Oceanu Atlantyckiego w zaledwie kilku stacjach metra od historycznego centrum miasta.
W 40-minutowym locie od Porto znajduje się najzachodniejsza stolica kontynentalnej Europy – ponadczasowa Lizbona. Jakieś 40 kilometrów oddzielaja stolicę od najdalej wysuniętego na zachód przylądku, Eurazji Cabo da Roca. Główne miasto Portugalii, podobnie jak i wieczny Rzym, rozłożyło się na siedmiu wzgórzach. Nieskończone stare uliczki z biegnącymi zabytkowymi tramwajami prowadzą do uścielonych fantastyczną mozaiką placów. Ruiny zamku São Jorge z góry spoglądają na starą kupiecką dzielnicę Baixo, która bardzo przypomina San Francisco. W ujściu rzeki Tag stoi główny symbol Lizbony - wieża Torre de Belém. Obok niej znajduje się Klasztor Hieronimitów, w którym w 2007 roku był podpisany traktat lizboński. Stolica Portugalii także słynie ze swoich mostów. Jeden z nich - most Vasco da Gamy - rozciąga się na 17 kilometrów i jest najdłuższym mostem w Europie.
W odległości 25 kilometrów od Lizbony leży Sintra – bajeczne miasto pałaców, z których najważniejszym jest Palácio da Pena. Różnokolorowy pałac znajduje się na wysokim wzgórzu i jest jednym z najpiękniejszych pałaców na świecie. Warto także zwrócić uwagę na Quinta da Regaleira, Pałac Monserrate i Zamek Maurów. W tym samym dystrykcie na wybrzeżu znajduje się niegdyś rybacka wioska Cascais, która dzisiaj przekształciła się w jedną z najbogatszych miejscowości Portugalii. Cascais oferuje świetne plaże w odległości 30 kilometrów od stolicy i najświeższe w Portugalii ryby. Obok znajduje się znane z organizacji imprez sportowych, miasteczko Estoril, które także słynie z największego w Europie kasyna.
Podróżując na południe nie da się pominąć głównej miejscowości wypoczynkowej Portugalii – Albufeiry. Całkowicie turystyczne miasto wybudowano w arabskim stylu z dominującym białym kolorem na budynkach, ulicach, kawiarniach i kościołach. Albufeira – to perfekcyjne miejsce dla plażowania i spoglądania na fascynujący widoki zachodzącego za ocean słońca.
Będąc na Erasmusie podróżowaliśmy tak często, jak nigdy przed, ani po tym. Pamiętnymi były wycieczki rowerowe, które samodzielnie organizowaliśmy i przeprowadzaliśmy w okolicach Fafe. Nigdy nie zapomniany będzie karnawał, który corocznie obchodzi się w mieście Ovar niedaleko od Porto. Święto jednoczy wszystkich, niezależnie od wieku, statusu czy koloru skóry. Także udawało się często jeździć autostopem. Portugalczycy bardzo lubią udzielać komuś pomocy, przy czym robią to absolutnie bezinteresownie, szczerze i z całego serca.
Tak się stało, że ostatni dzień Portugalskiego wyjazdu spędziłem w... Hiszpanii. Dzięki fantastycznej okazji odwiedziłem znany na całym świecie ośrodek kultu i cel pielgrzymek milionów turystów - miasto Santiago de Compostela hiszpańskiego regionu Galicja. W Santiago znajduje się jedna z najważniejszych chrześcijańskich świątyń oraz punkt docelowy drogi Świątego Jakuba – Catedral de Santiago de Compostela.
Co dotyczy studiowania w Portugalii, byliśmy studentami prywatnej Escola Superior de Tecnologias de Fafe, czyli Wyższej Szkoły Technicznej. Forma kształcenia pozwalała mieć sporo wolnego czasu, który z przyjemnością spędzaliśmy opalając się na plaży. Szczerze pisząc, samo z siebie miasto Fafe nie zachwyca i nie charakteryzuje się dużą atrakcyjnością. Z innej strony jednak pozwala poznać prawdziwą nieturystyczną Portugalię. Mieszkając pewien czas na peryferiach, zauważasz starannie ukryte przed turystami szczegóły, poznajesz kraj od wnętrza.
Ten wyjazd dał mi znacznie więcej niż same studiowanie za granicą. Dzięki niemu po raz pierwszy w życiu leciałem samolotem, jechałem autostopem i pływałem w oceanie. Erasmus - to styl życia, to wspaniałe doświadczenie, które kardynalnie zmienia światopogląd, to poznawanie kultury, tradycji, języków obcych, to wiele znajomych z różnych zakątków świata. Erasmus dzieli życie na „przed” i „po”.


Maksymilian Sytnikov